Autobus zablokował wyjazd z Belwederu. "Tutaj nie ma żadnej sensacji"
Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zostali we wtorek wieczorem zatrzymani w Pałacu Prezydenckim, gdzie przebywali na zaproszenie prezydenta Andrzeja Dudy. Polityków PiS przewieziono najpierw na komendę przy ul. Grenadierów, a następnie do aresztu śledczego na Grochowie.
Według szefowej Kancelarii Prezydenta Grażyny Ignaczak-Bandych policja weszła do Pałacu pod nieobecność prezydenta, kiedy ten wyjechał do Belwederu na spotkanie z liderką białoruskiej opozycji Swiatłaną Cichanouską. Funkcjonariusze okazali nakaz aresztowania Kamińskiemu i Wąsikowi. Politycy mieli być zaskoczeni i nie stawiali oporu.
"Snucie teorii spiskowych jest nieuprawnione"
Ignaczak-Bandych przekazała również, że kiedy prezydent został poinformowany o wydarzeniach w Pałacu, to chciał natychmiast wracać, ale wyjazd z Belwederu został zastawiony autobusem komunikacji miejskiej.
"Komunikacja miejska w Warszawie. Zawsze do usług. PS. Spisek autobusowy? Naprawdę?" – napisał w mediach społecznościowych Rafał Trzaskowski, wyśmiewając teorie snute przez otoczenie prezydenta Andrzeja Dudy.
– To był absolutny przypadek. Autobus zatrzymał się na czerwonym świetle przed skrzyżowaniem z ul. Bagatela. W tym samym momencie zablokowały się hamulce, doszło do awarii, ubytku powietrza w systemie pneumatycznym – powiedziała w rozmowie ze stacją Polsat News Monika Beuth, rzecznik urzędu m. st. Warszawy.
– Kierowca autobusu postąpił zgodnie z procedurami, najważniejsze jest bezpieczeństwo pasażerów, których wypuścił oraz bezpieczeństwo innych uczestników ruchu. Tutaj nie ma żadnej sensacji. Pojazd po kilkunastu minutach został podprowadzony do najbliższego przystanku przy Łazienkach Królewskich – tłumaczyła Beuth. – Brama faktycznie była zablokowana, ale kolumna samochodowa przejechała obok chodnikiem. Snucie teorii spiskowych jest nieuprawnione – dodała.